Jesse King Baltic Kooks

The Laid Back Life of Jesse King.


interview by Michał Dorofiejczyk

Śmieszna historia bo na tapetę wziąłem człowieka, pochodzącego z kraju Kaczora Donalda, który mieszka teraz w kraju, którego rząd zakazał publikowania komiksów z Kaczorem Donaldem bo ten nie nosił spodni (jakby Muminki nosiły ;)). Jesse King to baaardzo sympatyczny, amerykański weteran surfingu w którego żyłach poza chmielem, płynie też kapka fińskiej krwi. Będę z nim rozmawiał o surfingu w Oregonie i Finlandii, o jego warsztacie i deskach, które robi i wielu innych ciekawych rzeczach. Jeśli chcecie poznać część światowej historii surfingu, o tym jest właśnie ten wywiad.

Powiedz nam coś o sobie. Skąd pochodzisz? Jak trafiłeś do Finlandii?

Cóż, pochodzę z Oregonu na północno-zachodnim Pacyfiku w USA. Przyjechałem do Finlandii w 2003 roku po tym, jak chciałem odpocząć od zawodów surfingowych i jeżdżenia na zachodnie wybrzeże, żeby wziąć udział w zawodach, miałem tu być tylko 3 miesiące… teraz minęło 14 lat. Chciałem zrobić małą przerwę, żeby zobaczyć, czy nadszedł czas, aby przenieść się do Californii i postawić wszystko na jedną kartę, bo radziłem sobie naprawdę dobrze w wielu zawodach, rywalizując z zawodowcami w pełnym wymiarze godzin, byłymi mistrzami kraju i świata. W tym samym czasie chciałem sprawdzić, skąd podobno pochodzi część mojej rodziny. Znajomy znalazł mi pracę na wyspie i trochę utknąłem…

Co Ty tam robisz?

Cóż, zarządzałem tym dużym sklepem surfingowym w mieście, który po części stworzyłem, a potem miałem trochę, no cóż, z braku lepszych słów, nieporozumień z właścicielami, więc postanowiłem skupić się bardziej na swojej firmie i rozszerzyć działalność w branży budowania i naprawy desek surfingowych w bardziej kompleksowy warsztat. Więc teraz pracuję na pełny etat w moim sklepie, Northern Soul Surf Shop, ponieważ stali klienci podążyli za mną, gdy poszedłem w swoją stronę. Za swoją lojalność otrzymują wysokiej jakości sprzęt i porady do dużej ilości towaru, który mam na stanie … Moi klienci zlecają mi więc naprawy, budowanie desek surfingowych i zalewają wiadomościami w środku nocy „czy masz to czy tamto na stanie”.

Elegancko się ustawiłeś. Gdzie dorastałeś?

Oregon, Stany Zjednoczone. To nie jest tak bezpieczne miejsce do uprawiania surfingu, jak Bałtyk ….. Gigantyczne fale na Nelscot Reef, rafy skalne, na których można surfować wzdłuż ostrych raf wulkanicznych, beach breaki sięgające 30 stóp, nie tylko jeden ale kilka różnych typów rekinów, które wpadają na spot od czasu do czasu, a czasem nawet zbierają czynsz. Zimna woda, wielkie burze z huraganami, drzewa sięgające do nieba … ahhhhh, NW … to także miejsce pełne ludzi ze Skandynawii i rejonów bałtyckich … przez co w zabawny sposób scena surfingowa tam wygląda tak, jak 25 lat temu. Może to właśnie wpływ Skandynawii.
W każdym razie mamy świetne fale. Woda jest zimniejsza latem niż zimą. Wszystkie rodzaje breaków … i silny lokalizm.

A jak zostałeś surferem?

Cóż, dorastałem na plaży. W bardzo, bardzo małym mieście. Właściwie byłem jedynym dzieckiem, które faktycznie mieszkało w tym mieście. Miałem dużo miejsca na wszystko. Do najbliższych dzieci trzeba było przejechać około 15 km, a były to dzieciaki hodowcy bydła mlecznego, więc nie miałem z nimi wiele wspólnego. Każdy dzień spędzałem na plaży, po prostu robiąc różne, dziecięce rzeczy. Kiedy miałem 12 lub 13 lat, nie pamiętam, bo to było kilka dobrych lat temu, na lekcji techniki zbudowałem deskę Paipo i po prostu bawiłem się na niej na falach. Później zmodyfikowałem ją w warsztacie mojego ojca i założyłem na nią finy. Pewnego dnia gdy siedziałem w wodzie, jakiś facet pojawił się na wydmie z deską surfingową i przypłynął dokładnie tam, gdzie ja byłem. Zgadłem, że byłem jednak we właściwym miejscu. Złapał kilka fal, a ja zamarzałem, ponieważ nie miałem kombinezonu, więc wróciłem na plażę i patrzyłem na niego. Wtedy surfingu tak naprawdę nie było w telewizji, a bum na VHSy z filmami surf jeszcze się nie zaczął. Więc było to naprawdę fajne. Facet wyszedł, podszedł do mnie i zapytał, czy wszystko w porządku. Powiedziałem, że tak i, że po prostu patrzyłem, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałem deski surfingowej i uważałem, że to fajne. Dał mi na chwilę swoją deskę, żebym spróbował i to wszystko. Gotowe. Byłem uzależniony. Kilka miesięcy później przy przeglądaniu ogłoszeń największej gazety w stanie znalazłem na sprzedaż używaną deskę surfingową. 6’3 Infiniti Thruster. Dostałem też piankę z lokalnej straży pożarnej, co jest zabawne, ponieważ później zostałem jednym z kluczowych członków lokalnej grupy strażackiej i ratowniczej, co w pewnym sensie doprowadziło mnie do spotkania z moim przyszłym surfingowym sponsorem Gerry Lopezem. Potem wszystkie te przypadkowe koneksje otworzyły mi wiele drzwi …

Zawsze interesuje mnie, jak szejperzy uczą się swojego rzemiosła. Jak doszedłeś do budowania i naprawy desek? Uczyłeś się sam, czy miałeś mentora?

Po drodze miałem kilku mentorów. Ale zacząłem sam, gdy miałem może 15 lat. Cóż, w Oregonie w latach 80-tych nie było wielu szejperni czy sklepów surfingowych. Szczególnie lokalnie. W najbliższym mieście było kilku budowniczych łodzi, ponieważ jest to wioska rybacka, w której wypuszczają swoje łodzie bezpośrednio na fale, więc poprosiłem ich o kilka wskazówek dotyczących napraw. Patrząc wstecz, niektóre ich pomysły z pewnością zrujnowałyby moją deskę. Ale jeden facet spędził kilka lat na Hawajach i faktycznie surfował i robił deski. Więc w pewnym sensie dał mi najważniejsze informacje, których potrzebowałem w tamtym czasie. Pod koniec lat 80-tych w pierwszym większym mieście na wybrzeżu powstał sklep, w którym budowano deski. Zapytałem, czy mogę dostać półfabrykat i materiały, a oni mi je sprzedali. Więc tak to się zaczęło. To musiało być mniej więcej w 1988 roku. Znowu napadłem na warsztat mojego ojca i wziąłem narzędzia, które były mi potrzebne i w to wszedłem! Popełniłem wszelkiego rodzaju błędy, ponieważ dostałem nędzne wskazówki od gości z tego sklepu i faceta od konstruktora łodzi. Oczywiście nie pomogło mi nawet to, że konstruktor łodzi, który był na Hawajach w późnych latach 60-tych i używał Volan i starych desek z railami 50/50, a mój blank był mniej więcej 6’8. Myślę, że mam kilka starych fotek, na których surfuję na tej desce na shorebreaku. Działała dobrze mimo wszystko.
W połowie lat 90-tych pływałem już dla Donald Takayama Surfboards i miałem okazję zobaczyć część procesu szejpowania z bliska od jednego z mistrzów podczas podróży do Kalifornii. W tamtym czasie robił deski dla Tudora i reszty ekipy, więc widok tych klasycznie stylizowanych desek wykonywanych dla kogoś w moim wieku i startującego w tych samych zawodach co ja, otworzyło mi oczy i serce na możliwości. Oczywiście znałem już podstawy szejpowania, podstawowe etapy i te główne tajniki, ale szczerze, potrzeba dedykowanej przestrzeni i sprzętu, aby wykonać świetną pracę, więc dobrze było to zobaczyć i porozmawiać z fachowcami. Miałem dużo pytań … zabawne jest to, że przy budowaniu deski jest tyle samo różnych odpowiedzi, ile jest różnych pytań. Każdy ma swój styl. Stało się to oczywiste później, gdy surfing zaczął się rozwijać w Oregonie.
W połowie lat 90-tych poznałem Gerry’ego Lopeza, kiedy kończyłem studia w Straży Pożarnej w Bend w stanie Oregon. Znajdowało się na górze Mount Bachelor, jednej z najbardziej surferskich gór na świecie. Po krótkiej chwili zaproponował, że zrobi mi deski i w głębi duszy liczyłem na dołączenie do jego „teamu”. Pamiętam, jak obserwowałem każdy krok, jaki stawiał podczas szejpowania tej pierwszej deski. Zadawanie pytań po, obserwowanie i robienie notatek. Myślę, że czasami, jeśli zatrzymasz się i zadasz zbyt wiele pytań w trakcie, stracisz część ogólnego przepływu szczegółów. Ważne jest przejście z jednego cięcia do drugiego. Podobnie jak w surfingu, zwłaszcza longboardzie, praca nóg podczas procesu szejpowania jest bardzo ważna. Widziałeś kiedyś Lopez Longboard? Eleganckie. Ale z drugiej strony on robi te deski płynnie i elegancko. Następnego dnia wszyscy wybraliśmy się na snowboard, Dzień Matki 1997, i złamałem nogę, gdy moja krawędź została złapana na jakimś lodowym głazie, gdy próbowałem nadążyć za Gerrym. Myślę, że była to zapłata od bogów surfingu za moje nielegalne użycie sezonowego skipassa należącego do Billa Boyuma. Wracając do szejpowania, zadawałem więc dużo pytań projektowych i szczególnie gdy zacząłem widywać różne, dziwne kształty desek surfingowych na plaży. Wiele z nich pochodziła z południa Cali, a inne z nowszych wytwórni pojawiające się w NW. Ponieważ lubię duże i mocne fale, moje deski od Gerry bardzo mi pasowały. Inni, kiedy próbowali pływać na moich deskach nie mieli tego samego odczucia co ja. Kształt krawędzi i sposób w jaki deska jest laminowana ma ogromny wpływ na jej pływanie i manewrowanie. Każdy shaper ma swój własny sposób i styl.
Zająłem się surfowaniem i gaszeniem pożarów, nie zdawałem sobie sprawy, że dwa domy od mojego ojca mieszkał facet, który robił deski, Steve „Hot Batch” Swan. Były oldschoolowe w stylu i od niego również dostałem wskazówki do szejpowania, jak i spowolniłem swoje surfowanie. Okazało się, że zaczął laminować deski surfingowe w latach pięćdziesiątych, a później stał się jednym z głównych laminiarzy dla Gordon and Smith (G&S), jednej z kultowych marek surfingowych. Nauczył mnie różnic w tailach, krągłościach krawędzi, klasycznej kolorystyki etc. Zacząłem surfować z jego synem, kiedy nie ścigaliśmy sztormowych fal ani nie regulowaliśmy ustawienia na lineupie, gadaliśmy o deskach i co działa, a co nie. Jego deski różniły się znaczne od moich od Lopeza, więc dobrze było zobaczyć i spróbować innych rowiązań. Mogłem w pełni zrozumieć, dlaczego surfowali w ten klasyczny sposób. Było wspaniale, ponieważ nie było od niego żadnej presji, by jeździć na jego deskach w zawodach, a on również rozumiał, że deski Gerry’ego były po prostu inne niż jego. Kiedyś Steve powiedział do mnie: „To są cholernie dobre deski, które masz”. Zawsze zastanawiałem się, jak wypadnie połączenie ich obu 🙂 Więc jeździłem na niektórych deskach Swans, kiedy warunki mi odpowiadały lub gdy czułem, że muszę trochę zwolnić.
Pod koniec lat 90tych w mieście pojawił się nowy sklep, który zorganizował zawody w przerwie wakacyjnej. Oznaczało to surferów z całego świata, z Kanady, Republiki Południowej Afryki, Kalifornii, Florydy i mnóstwo Hawajczyków. To również przyciągnęło niektórych szejperów, którzy przenieśli się na północny zachód. Jednym z nich jest legendarny undergroundowy shaper / surfer Cort Gion. Dużo rozmawiałem z num o projektowania i pierdołach. Pamiętam, jak kiedyś rozmawiałem na temat projektu taila i tego, jak folia i krawędź łączą się i mogą ułatwić niektóre części surfowania. Prawie się obraziłem, ponieważ wygrywałem raz zawody na desce Lopez. Ale po zobaczeniu, jak inne są deski Swan’a, poszerzyło mi to horyzonty. Cort był dobry i wygrał wstęp w Sunset Beach w bombardowaniu fal, a także był jednym z Pipeline Underground. Znał swoje gówno. Bez dwóch zdań. Wypróbowałem jedną z jego desek i podczas wiosłowania poczułem się dziwnie. To było takie inne. Ale kiedy wiosłowałem na fale na jakimś doubleoverhedzie, zrozumiałem, do czego dążył z projektem taila. Deska po prostu wpięła się tak łatwo i jak na mój styl surfowania na większych falach, pasowała idealnie. Ta deska miała również buczący dźwięk z jednej z bocznych stateczników, więc kiedy krzyczałeś zjeżdżając z fali, deska nuciła przez całą drogę! Tak czy inaczej, później doceniłem, jak różne były deski Corta od tego, na czym jeździłem i jak jego projekty wpłynęły zarówno na łatwość jazdy, jak i zachowanie deski w określonych sytuacjach.
Podczas gdy to wszystko się działo, coraz bardziej samemu zgłębiałem szejpowanie. Nie próbowałem przyciągać uwagi. Nie próbowałem konkurować z kimkolwiek zajmującym się robieniem desek, ale po prostu starałem się zebrać razem moje pomysły na to, co będzie dla mnie najlepsze. I to jest kluczowa rzecz, jeśli chodzi o uzyskanie odpowiedniego kształtu deski. Jeśli Twój shaper i jego znajomi mają określony styl surfowania na swoich własnych deskach, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w końcu zaakceptujesz ten styl, dobry lub zły.

Funny story because on the record I took a man from the country of Donald Duck, who now lives in a country whose government banned publishing comics with Donald Duck because he did not wear pants (as if Moomins were wearing;)). Jesse King is a veeery nice, American surfing veteran whose veins, apart from hops, also run a little bit of Finnish blood. I will talk to him about surfing in Oregon and Finland, about his workshop and the boards he does, and many other interesting things. If you want to know a part of the world’s surfing history, that’s what this interview is about.

Tell us a bit about yourself. Where do you come from? How did you end up in Finland?

Well, I come from Oregon in the Pacific Northwest of the USA.  I came to Finland in 2003 after wanting to take a break from surf competitions and driving down the west coast to compete, I was only supposed to be here 3 months…. now it’s been 14 years. I wanted a little break to see if it was time to move down to Cali and go all in after doing really well in many competitions competing against full time pros, former national and world champs. At the same time I was going to see first hand where part of my family is supposedly from. A friend found me a job in the island area here and I kind of got stuck…

What do you do there?

Well, I was managing this big surf shop here in town that I had more or less built into what it was, then had some, well, for lack of better words, disagreements with the owners, so I decided to focus more on my own company and expand from the board building and repair business into a more full service shop. So now I’m full time with my shop, Northern Soul Surf Shop, as customers have followed me, once they found me, and again getting quality gear and advice about the mind blowing amount of gear and equipment out there….. So customers keep me busy with repairs, board building and middle of the night msgs „do you have this or that in stock.”

Where did you grow up?

Oregon, USA. It’s not quite as safe of a place to do this surfing thing as the Baltic is….. Giant waves like Nelscot Reef, rock reefs where you surf along sharp lava rock reefs, beach breaks that get up to 30′, not just one but a few different type of sharks that pay a visit from time to time, sometimes even collecting some rent, cold water, big storms with hurricane force winds, trees reaching to the heavens… ahhhhh, the NW… its also full of people from Scandinavia and the Baltic areas… which in kind of a funny way the surf scene here is kind of getting to be like it was back home 25 years ago. Maybe its the Scandinavian influence.
Anyhow we’ve got great waves. Colder water in the summer than the winter. Everything from beach breaks to gnarly reef breaks… and localism.

How did you become a surfer?

Well, I grew up on the beach. A very, very small town. In fact I was the only kid that actually lived in that town. So there was a lot of space to do whatever. You would need to travel about 15km to the next kids and they were dairy farmers so I didn’t have much in common with them. I would spend hours at the beach each day just doing stuff. When I was 12 or 13, I can’t remember since it was a few years ago, in school shop class I built a Paipo board and would just play in the waves. I eventually modified it in my father’s workshop and put fins on it and so forth. One day some guy popped up over the sand dune with a surfboard and paddled out right where I was. I guess I was in the right spot. He caught some waves and I went in freezing since I didn’t have a wetsuit, but I sat on the beach watching. Back then surfing really wasn’t on TV or anything and the whole VHS Surf Movie thing hadn’t started yet. So it was really cool to see. The guy came in and walked up to me and asked if I was ok. I said yeah, was just watching since I’d never seen a surfboard before and thought it was cool. He gave me a shot at his board for a bit and that was it. Done. I was hooked.  A couple months later after looking through the classifieds of the biggest newspaper in the state I found a used surfboard for sale. A 6’3 Infiniti Thruster. Eventually I got a wetsuit from the local Fire Station, which is funny because later on I would become one of the key members of the local Fire and Rescue group which in a round about way led me to meeting up with my future board sponsor Gerry Lopez. After that it was all these connections that opened up so many doors…..

I’m always interested in how shapers learn their craft. How did you come to shape & repair boards? Did you learn on your own or do you have a mentor?

I had quite a few mentors along the way. But started off all on my own when I was maybe 15.
Well, Oregon in the 80’s there were not many surf shops around. Especially locally. There were some boat builders in the next town as it’s a fishing village where they launch their boats directly into the waves, so I asked them some tips for repairs. Looking back at that, some of the ideas certainly would have ruined my board and such. But one guy had spent some years in Hawaii and actually had surfed and made some boards. So he kind of gave me the most important info at that time and away I went. Over the course of years you just get familiar with it I suppose. In the late 80’s there was a shop that opened up in the first real town down the coast and they had been building some boards. I asked if I could get a blank and materials and  they sold them to me. So there it started. That must have been in ’88 or so. I raided my father’s workshop again and took what tools made sense and went into it! Made all kinds of mistakes as I had only limited guidance from the guys at that shop plus the boat builder guy. Of course it didn’t help the boat builder guy had been in Hawaii in the late 60’s and had been using Volan and old boards with 50/50 rails and my blank was something like a 6’8 or so. I think though I have some old pics of me riding that board in the shorebreak. It worked ok.
In the middle 90’s I was riding for Donald Takayama boards and got a chance to see some of the process up front and close from one of the masters while I had traveled down to California on a trip. At that time he was making boards for Tudor and such so seeing this classic styled boards being made for someone my age and was in the same contests opened up my eyes and heart to the possibilities. I had of course been aware of the major steps and all of that, but realistically it takes dedicated space and equipment to put out great work, so it was a good thing to see and talk over. Always questions… the funny thing is, with board building there are just as many different answers as there are different questions. Everyone has their own style. This became evident later on as surfing grew in Oregon. 

In the mid ’90’s I had met Gerry Lopez when I was finishing up some fire fighting degree stuff in Bend, Oregon. It was up on Mt Bachelor, one of the most surfable mountains in the world. After a short while he offered to make my boards and I hoped on the „team.” I remember watching each and every step that he took when shaping that first board. Asking some questions after and just watching and taking mental notes. I think sometimes if you stop and ask too many questions in the process then you lose some of the overall flow of how the details go together. Transitioning from one cut to the next is important. Just like in surfing, especially longboarding, footwork in the shaping bay is very very important. You ever see Lopez Longboard? Smooth. But then again everything he does is smooth. We all went snowboarding the next day, Mothers Day 1997 and I broke my foot when my edge got caught on some ice cookie of death trying to keep up with him. I think it was payback from the surf gods for using Bill Boyum’s season pass. It was the only one in Gerry’s kitchen drawer that even looked close to me… So anyhow over time I’d ask some design questions and such as I was seeing different boards showing up at the beach. Many from down south in Cali and others were newer labels showing up in the NW. Since I like big waves and powerful waves my boards from Gerry fit me very well. Others when they tried my boards didn’t have the same feel from the boards. Much of that I learned was from how the rails are shaped and the board foiled. Every shaper has their own way and style. 

Since I was busy surfing and firefighting I didn’t realize that two houses down from my father was a guy making boards there, Steve „Hot Batch” Swan. They were old school in style and that’s where I both picked up some great tips as well as slow down my surfing. Turns out he had started glassing surfboard in the 1950’s and later became one of the main glassers for Gordon and Smith (G&S) one of the iconic brands of surfing. He was all about old tail blocks, rounder rails, classic coloring and so forth. Since his son was my surfing buddy, when we weren’t chasing storm surf or regulating the line up, we were always talking about boards and his theories about what works and doesn’t. His boards were radically different from my Lopez boards, which was nice to see and try so I could have a full understanding of why they surfed how they did. It was was great since there was no pressure what so ever from him to ride his boards in contests and such as he also understood that Gerry’s boards were just different from his and I remember Steve saying „those are some god damn good boards you’ve got there.” I always wondered how a blend of the two would go over 🙂 So I rode some of Swans boards when the conditions suited or if I felt that I needed to slow down my surfing a bit. 

In the late 90’s there was a new shop in town and with that came an organized contest at my home break. This meant surfers from all over coming through, from Canada, South Africa, California, Florida and a ton of Hawaiians. This also attracted some of the shapers that had moved to the NW. One of which is legendary underground shaper/surfer Cort Gion. We had many many conversations about design and stuff. I remember once having a conversation about tail design and how the foil and rail come together and can make some parts of surfing easier. I almost got offended since I was winning contests on my Lopez boards. But after seeing how the Swan boards were so different I tried to have an open mind. Cort was a charger and had won the trials at Sunset Beach in bombing surf as well as being one of the Pipeline Underground. He knew his shit. Hands down. I tried one of his boards and while paddling it felt odd. It felt so different. But once paddling over the ledge on some double overhead surf I understood then what he was getting at with the whole design stuff about the tail. The board just laid over so easy and for my style of surfing in bigger waves it made stuff happen. That board also had a humming sound from one of the side bite fins, so when you were screaming down the line the board would hum the whole way! Anyways after that I came to appreciate how different Cort’s boards were from what I was riding and how his designs affected both the ease of the ride and how the board acted in certain situations.

When I was going down to compete in a club contest in Mexico as part of the Wind-An-Sea surf club, I got a chance to step in and see Skip Frye at work and chat a little with him. You certainly listen more than you talk. And again, he has a style all of his own. Flowing and graceful lines for graceful surfing. I had an old Frye Fish from the 70’s and it was such a great board. Nothing like what some who have never ridden a real fish call their versions of a fish. I wish I still had it. Sold it to a surf museum.
While all of that was going on I was dabbling a bit more and more in the shaping stuff, quietly kind of on my own. Not trying to attract any attention. I wasn’t trying compete with anyone with board making but just trying to put together my ideas of what could work best for me. And that’s kind of a key thing when it comes to getting a board shaped I believe. If your shaper and their friend’s have a certain style of surfing on their own boards, chances are you might also end up adopting that style, good or bad. 

Czy nadal masz pierwszą kupioną deskę i pierwszą, którą ukształtowałeś? Czy nadal masz pierwszą kupioną deskę i pierwszą, którą ukształtowałeś?

O Boże, nie. Myślę, że poświęciliśmy ją w 1991 roku lub coś koło tego. Bogowie surfingu zażądali zapłaty.

Kształty deski, które najbardziej lubisz?

Lubię czyste linie i pełniejsze kontury. Pływałem i rywalizowałem, na każdym typie deski, od shortboardu po vintage shortboard i longboard, jeździłem na bardzo szerokiej gamie desek. Ale tak, jestem podekscytowany czystymi liniami i dobrze wyważonymi deskami. Czasami czytając opisy niektórych surfboardów zastanawiam się, czy naprawdę potrzebujesz tych wszystkich drobiazgów, aby ona działała? Czy naprawdę rozumiesz, co one robią? Ponieważ jestem większym facetem, lubię bardziej pełny kontur i deskę, która odsuwa się, gdy kładę ją na railu. Nie jest to jednak coś, co zdarza się często tutaj w Finlandii ….

Duzo podróżujesz? Czy ma to wpływ na Twój pogląd na surfing i całą subkulturę raczkującą w rejonie Bałtyku?

Nie tak bardzo, jak mi się podoba. Ale przez ostatnie dwa lata byłem we Francji, Hiszpanii, Portugalii, USA, RPA, a w zeszłym tygodniu w Norwegii. Wydaje mi się, że przeżywając scenę surfowania rozwijającą się w Oregonie, widzę, że dzieje się to również tutaj, ale w znacznie inny sposób, głównie ze względu na internet i dostępność informacji. Ponieważ deski, na których jeździłem w przeszłości, mają tak dobre praktyczne zastosowania na słabych falach, takich jak Bałtyk, nie uważam, aby nowości surfingowe wpływały na mnie osobiście. Jeśli mam cokolwiek do powiedzenia, to ludzie jeżdżą tu nad Bałtykiem na nieodpowiednich deskach, zwłaszcza w Finlandii. Wmawiano im jakąś krótką deskę o pojemności 35 litrów i mówiono im, że to idealny litraż dla nich. Czy to 7’5 czy 5’6? Istnieje różnica w ustawieniu wyporności. Tych, których widzę zaczynających surfowanie tutaj, najczęściej jest to ktoś, kto wyjechał na wakacje, spróbował surfować, a potem kupuje nieodpowiednią deskę i przywozi ją do domu. Nie ma zbyt wiele przemyśleń nad funkcjonalnością, ani jakiejkolwiek kultury z tym związanej. Przynajmniej nie w Finlandii. Myślę, że inne kraje dookoła mogą rozwijać się lepiej, ponieważ mają lepsze i bardziej spójne fale. Rozmawiając tutaj z moimi klientami, wielu obejrzy profesjonalne zawody online i się wkręca. Przypuszczam, że to daje surferski klimat, ale czy naprawdę mamy wtedy pojęcie o historii sportu lub stylu życia? Chodzi mi o to, że mniej więcej rok temu podczas jednego z konkursów na Hawajach, który był online, rozmawiali z Randym Rarrickiem. Mówił o falach i brejkach, ale ilu z nich wie, że ten facet jest legendarnym konstruktorem desek, konserwatorem i facetem, który mniej więcej zbudował z kumplami cały hawajski „Triple Crown” surfing w latach 80-tych? Są to rzeczy, których moim zdaniem brakuje i zanikają. Tak, surfowanie jest w większości fajne i bardzo indywidualne. Ale za tym kryje się tak wiele historii i kultury. Nie ma takich rzeczy w internecie. Spójrz na obecne czasy, widziałem na facebookowych stronach SurfSuomi, zanim faceci, którzy je prowadzą, mnie wyrzucili (historia na marginesie, po zobaczeniu zbyt wielu klientów przychodzących do mnie z uszkodzeniami przez linie lotnicze deskami, które kupili i powiedziano im, że są nowe, pomyślałem, że to dobrą manierą, żeby zwrócić uwagę wszystkim zainteresowanym, kupującym używane deski, na co zwrócić uwagę przy zakupie. Goście, którzy prowadzą tą stronę, są trochę za blisko sklepu, którym kiedyś zarządzałem, i powiedzieli mi, że po prostu próbuję wciskać kit. Więc zablokowali mnie. To w pewnym sensie zabawne. To trochę zabawne jednak. Ostatecznie głupio smutne. Ktoś, kto oferuje pomoc tym, którzy chcą wejść w surfing, zostaje obrzucony przez typków, którzy w pewnym sensie prowadzą monopol tutaj w Finlandii. Mówię ci, że to piaskownica) w każdym razie wracając do stron, widzisz ludzi pytających „gdzie mogę surfować w takim a takim miejscu?” „Wskazówki, gdzie znaleźć to lub inne w wyżej wymienionym miejscu?” Kiedyś była to część przygody. Internet zapewnia po prostu zbyt łatwy dostęp do różnych rzeczy. Myślę, że jeśli nad czymś pracujesz, możesz to bardziej docenić. Myślę, że brakuje tego w subkulturze surfingu, przynajmniej tutaj w Finlandii. Tak, fale są gówniane przez większość czasu, a warunki są przeważnie nieszczęśliwe, więc tworzy to swoją własną kulturę, ale ogólnie kultura surfowania tutaj to głównie surfowanie po sieci. Najprawdopodobniej dostanę za to trochę po gaciach, ale to prawda. Są tacy, którzy poświęcają czas i energię, ale są wyjątkami, a nie normą.

Do you still have the first board that you bought and the first that you shaped?

Oh, goodness no. I think we sacrificed that board back in ’91 or so. The surf gods demanded payment.

Board shapes you love the most?

I like clean lines and fuller outlines myself. Having started when I did and then competing in everything from shortboard to vintage shortboards and longboards, I’ve ridden such a wide variety of boards. But yeah I do get stoked on clean lines and well balanced boards. Sometimes reading descriptions of some boards I wonder, do you really need all those little things to have a board that works? Do you really understand what those do? Since I’m a bigger guy I do like a more full outline and a board that pushes back when I lay it over on a rail. Not something that happens often here in Finland though….

Do you travel a lot? Does it have an impact on your view of surf craft and the subculture as a whole making baby steps in Baltic area?

Not as much as I like. But in the last two years I’ve done France, Spain, Portugal, USA, South Africa,  and last week Norway. I guess having been through the surf scene growing in Oregon I see it kind of happening here as well but in a much different way, mostly due to the internet and the availability of info. Because the boards I’ve ridden in the past have such good practical applications to weak waves like the Baltic I don’t view modern surf craft as having an impact personally. Maybe if anything people are riding the wrong kind of boards for here, especially in Finland. They get talked into some kind of shortboard with 35l of volume and told that’s the ideal amount for them. Is it 7’5 or 5’6? There is a difference how the volume is placed.  But to those I do see starting the surfing thing here, more often than not it’s someone who went on holiday, tried surfing then buys a board and brings it home. There isn’t much thought put into the back end or any kind of culture associated with it. At least not in Finland. I think the other countries around it’s maybe making more of a difference since they have better waves and more consistent waves. Talking with my customers here many will watch the pro contests on line and so forth. That gives some surf stuff I suppose but do you really get a sense of the history of sport or the lifestyle? I mean a year or so ago during one of the contests in Hawaii that was online they had Randy Rarrick for an interview. He was talking about the waves and the break but how many here would know that this guy is a legendary board builder, restorer and the guy who more or less built the whole Hawaiian „Triple Crown” surfing thing together in the 80’s? Those are the things I feel are missing. Yeah, surfing is fun and very individual for the most part. But there is so much history and culture behind it. You don’t get that stuff on the internet. These days you see, well I used to see on the SurfSuomi facebook pages before the guys that run those pages kicked me off (side story here, after seeing too many customers coming to me with airline damage to boards that they bought and were told were new, I thought It would be a great class to give to anyone interested, what to look out for when buying a used board. The guys who run the pages are a bit too close to the shop I used to manage and told me I’m just trying to cause shit. So they banned me. It’s kind of funny in a way. Ultimately stupidly sad. Someone who is offering to help those getting into the sport gets booted by the guys who kind of run the show here in Finland. It’s a sandbox I tell ya) anyway, back to the pages, you see people asking „where do I go surf in such and such place?” „Tips where to find this or that at the fore mentioned place?” It used to be part of the adventure was just going. The internet just gives too much easy access to stuff. I think if you work at something you can appreciate it more. I think that is missing from the surf sub culture, at least here in Finland. Yeah the waves are shit most of the time and the conditions mostly miserable so that kind of makes a little culture of its own, but overall the surf culture here is mostly surfing the net I think. I’ll most likely get some shit for this, but it’s true. There are some that do put in the time and the energy, but they are the exceptions and not the norm.

Wiem dokładnie o co Ci chodzi, zacząłem surfing nad Bałtykiem sam w pomorzu zachodnim, gdzie mało kto docierał. Wsiadałem do mojego Saxo z dużą deską i jeździłem setki kilometrów od miejsca do miejsca wyszukując fali, która się choć trochę nada przy danym kierunku wiatry/rozkołysu. I nadal tak robię, ale już rzadziej. A teraz wszyscy chcą poprostu wiedzieć gdzie mają iść. Chciałbym poznać Twoją opinię na temat rosnącej popularności lib-tech / lost boardów… Czy to przyszłość surfingu? Deski z maszyny?

Nie mów nic o moich chłopaków z rodzinnego miasta robiącego deski. Faceci z LibTech (Mervin Manufacturing) to dobrzy kolesie. Poświęciłem im 100% czasu pokazując im regonalne breaki i śmiejąc się z ich stylu. Śmiali się jednak, kiedy nadszedł czas na góry … ale tak ich technologia jest dobra i cóż, ludzie często jeżdżą na masowo produkowanych deskach, niezależnie od tego, czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie. Większość modeli, które widzisz, czy to Rusty, Channel Islands, Lost, Pyzel, DHD i tym podobne, zaczyna się od kształtowania maszynowego. Następnie przechodzą przegląd i kilka poprawek, a następnie udają się do szybkiej laminiarni i tak dalej. Pomysł, aby deska była w 100% ręcznie budowana, jest dziś trochę mitem. Tak, możesz też taką dostać od nich, ale za to zapłacisz. Wadą masowej produkcji są szczegóły. Nie możesz złapać małych rzeczy, które się zdarzają. Małe błędy. Jednak moją największą irytacją przy tego typu deskach jest brak informacji o nich i tym, jak należy się nimi zająć. Podobnie jak w przypadku deski EPS, o której wspomniałem, że po miesiącach wciąż była mokra w środku. Z jakiegoś powodu niektóre marki reklamują swoje płyty styropianowe EPS jako trwalsze etc. Głupie gadanie. Deska LibTech jest trwalsza i w wodzie nie jest taka zła. Nie wiem, czy to zmienia zasady gry, ale z pewnością jest to kolejna dobra opcja. Jeśli chodzi o surfy wykonane maszynowo, to przyspieszają proces. Pomaga to utrzymać niskie ceny, co jest korzystne dla konsumenta. Jednak sprawia to, że jest to trudniejsze dla kogoś, kto robi wszystko ręcznie. Chyba że jesteś Skip Frye lub Gerry i tymi facetami, którzy dostają 1500 € od deski w oparciu o ich status legendy i mistrzostwo ich pracy. Nie mogę konkurować z maszynami. Na pewno. Ale najczęściej rzeczy maszynowe również nie są takie, jak, nie jestem pewien, jakie są właściwe słowa, nie są tak organiczne, jak od początku do końca ręcznie wykonane deski. Wolę kształty spod dłoni. Oczywiście nadal dostaję deski od Gerry’ego, a jego są ręcznie robione i możesz to poczuć.

I wreszcie – co dalej z Jesse Kingiem? Czy jest jakaś deska w fazie rozwoju, którą chciałbyś się z nami podzielić? Albo projekt, nad którym pracujesz, który Cię ekscytuje?

Cóż, każdego dnia rozwijam swój warsztat. Robię się wystarczająco zajęty, potrzebuję więcej miejsca. Mam plany dotyczące alternatywnych materiałów. Mając przyjaciół dobrze połączonych z chłopakami z LibTech, sprawdzałem rzeczy bazaltowe. Szejpowałem Hand Plan’ów dla niektórych gości ze skrawków i przetworzonych połamanych desek. Byłem podekscytowany ich opiniami. Jeden facet, który pływa z Hand Planami w innych krajach, był podekscytowany prototypem, który zrobiłem na podstawie szkiców, które otrzymałem od kilku hawajskich przyjaciół. Powiedział, że łapał najdłuższe fale, jakie kiedykolwiek surfował, a to było tutaj na Bałtyku… Myślę, że to jest fajne i fajne do zrobienia, ponieważ można je włożyć do bagażu podręcznego. Fale śmieciowe? Nie ma problemu! Weź to w łapę! Ale najbardziej ekscytującym projektem są tylko deski. Powoli robię je dla ludzi, bez katalogu czy strony internetowej poświęconej „naszym kształtom” i listy tego, co sprawia, że ​​działają. Bla bla to, bla bla tamto. Moje surfboardy działają w oparciu o rozmowę z klientem. Pracuję też nad kilkoma bezstatecznikowymi pomysłami. Zacząłem to w domu około 20 lat temu jako żart, ale jest to dobre narzędzie do nauki surfowania. Poza tym korzyści wynikające z mniejszego ciągnięcia płetw na falach pozbawionych życia fal mogą tutaj otworzyć nowe fale. Przebij się przez białą wodę. Deski bez płetw latają. Lecą szybko! Ale potrzebujesz odpowiednich krawędzi i folii.


Jakie zmiany zaobserwowałeś w surfowaniu w krajach północnej Europy w ciągu ostatnich pięciu lat i jak myślisz, gdzie jest teraz surfing w tych krajach?

Cóż, z pewnością jest o tym więcej mediów. W Internecie są filmy, a teraz jakieś 3 magazyny? Są ludzie, którzy wchodzą w budowanie desek i tym podobnych. To zawsze miłe, ponieważ zazwyczaj bardziej doceniają to, co robię. Jeden facet, który tu mieszkał, przeniósł się do Włoch i teraz robi tam deski. Zawsze wysyła wiadomości z podziękowaniami za inspirację. Oczywiście zmiana w technologii pianek jest dobra, więc więcej ludzi wchodzi do wody. Ale to prowadzi do sytuacji, jakie widziałem tutaj, w Finlandii. Opierając się na moim doświadczeniu wyrzucenia z lokalnej grupy na Facebooku w celu surfowania, skontaktował się ze mną facet, Fin, który również został wyrzucony. Wyjaśnił, że to dlatego, że zaczął się martwić, że wraz z rozwojem sportu tłumy stają się coraz więcej ludzi na tych kilku brejkach, które tu mamy. Często to nie mała ilość brejków jest problemem, ale brak przestrzegania podstawowej etykiety surfingu, że ​​jest to niebezpieczne dla osób w wodzie. Faceci, którzy trzymają piaskownicę, tylko pogarszają sytuację, dając złe przykłady. Przez większość czasu sprawdzam miejscówki i jeśli są w wodzie lub jest tłoczno, po prostu zawijam gdzie indziej. Raz zostałem przejechany. Mam dość blizn od kooków. Myślę, że poziom surfowania w tych krajach na pewno się poprawia. Może bardziej w innych miejscach niż w Finlandii. Ale to nie z powodu braku prób ze strony Finów. Chyba tylko fale są tu gorsze.

Czy masz ulubione miejsca, w których zazwyczaj surfujesz po Bałtyku?

Wiadomo. Zwykle po prostu koło drogi, skąd wszyscy idą. A ponieważ nie ograniczam się do 5’10 „Hayden Shapes Hypto-Crypto, otwiera mi to więcej miejsc. (śmiech)

I know exactly what you mean, I started surfing on the Baltic Sea alone in West Pomerania, where hardly anyone went. I got into my Saxo with a large board and drove hundreds of kilometers from place to place looking for a wave that would give at least a bit of a wind / swing direction. I still do that, but less often. And now everyone just wants to know where to go.
I’d like to know your opinion on a growing popularity of lib-tech/lost boards… Is it the future of surfing? Boards from a machine?

Don’t talk smack of my hometown guys making boards. The guys at LibTech (Mervin Manufacturing) are good dudes. 100% I’ve spent time showing them my home break and laughing at their style. They laughed though when it came mountain time… but yeah their technology is good and well, people do ride mass produced boards quite often wether you realize it or not. Most of the model shapes you see, be it, Rusty, Channel Islands, Lost, Pyzel, DHD and such start on a shaping machine. Then they get a screening and some touch ups then off to a quick working glasser and so on. The idea of a board being 100% hand built is a bit of a myth for the most part today. Yeah you can get one from those guys but you’re going to pay. The down side I see of the mass production is the details. You can’t catch the little things that happen. The little mistakes. My biggest annoyance though with these kinds of boards is people lack of info about them and how they need to be taken care of and such. Just like the EPS board I mentioned about being wet inside still after months. For some reason some brands advertise their EPS boards as being more durable and such. Bullshit. The LibTech guys board are more durable and they don’t such in water as bad. I don’t know if it’s a game changer but it’s certainly another good option out there. 
As far as machine made boards, well, they speed up the process. That helps keep prices down which is good for the consumer. It does make it tougher for someone doing everything by hand though. Unless you’re Skip Frye or Gerry and those guys that get €1500 a board based on their legend status and mastery of their work. I can’t compete with machine stuff. That’s for sure. But more often than not the machine stuff also isn’t as, I’m not sure what the right words are, it’s not as organic as a start to finish hand crafted board. I prefer hand shapes. Of course I still get boards from Gerry and his are hand crafted and you can feel it. 

And finally – what’s next for Jesse King? Is there a board in development that you would like to share with us? Or a project that you are working on that you are excited about?

Well, I’m getting my shop set up more and more every day. It’s getting busy enough I need more space. I do have some plans for some alternative materials coming up. Having friends well connected with the LibTech guys I’ve been checking into the basalt stuff. 
I’ve been shaping hand planes for some guys here from scraps and recycled broken boards. Was stoked to get the feedback from them. One guy who’s hand planed in other countries was stoked with the prototype I did based off some outlines I got from some Hawaiian friends. He said he got the longest waves he ever surfed, and that was here in the Baltic….. I think that those are fun and something fun to do as you can put them in your carry on baggage. Junk waves? No problem! Hand plane it!

But the most exciting project is just the boards. Slowly making boards for people, without a catalog or a website dedicated to „Our shapes” and a list of what makes them work. Blah blah this, blah blah that. My boards work based on the conversation I have with the customer. 

I’m also working on some finless ideas. I had done that a bit back home about 20 years ago as a joke but it’s kind of a good learning tool for surfing. Besides that the advantages of less fin dragging in gutless waves can open up new waves here. Blast through the whitewater. Finless boards fly. They go fast! But you need the right rails and foils.

What are some of the things that you have seen change in surfing in northern European countries over the last five years and where do you think surfing in these countries is now?

Well, there is certainly more media about it. There are movies online and now, what 3 magazines? There are people getting into building boards and such. Thats always nice as they tend to have more of an appreciation for what I do. One guy that used to live here moved off to Italy and is now making boards there for himself. He’s always sending msgs saying thanks for the inspiration. Of course the change in wetsuit technology is good so more people are getting into the water. But that leads to situations like I’ve seen here in Finland. Based on my experience of being kicked out of the local facebook group for surfing, I was contacted by a guy, a Finn who also had been kicked out. He explained it wasbecause he was getting worried that as the sport grows the crowds are becoming worse at the few breaks we have here. Often though it’s not the few breaks that are the issue it’s the lack of following basic etiquette which actually makes it dangerous for those in the water. The guys who have the sandbox only make it worse by setting bad examples. Most of the time I’ll check the spots and if they’re in the water or it’s crowded I’ll just go somewhere else. I’m done being run over. I’ve got enough scars from kooks. I think the surfing level in the countries is improving for sure. Maybe more so in other places compared to Finland. But that’s not for a lack of trying on the Finns part. It’s just the waves are worse here I think. 

Do you have favorite spots where you usually surf at Baltic sea?

I do. Usually just upthe road from where everyone else goes. Or since I don’t limit myself to a 5’10” Hayden Shapes Hypto-Crypto it opens up more places to me.

Jak oceniasz fińską scenę surfingową, czy w Tokio będzie drużyna olimpijska?

Cholera… naprawdę? Cóż, nie w sposób, w jaki faceci z piaskownicy prowadzą teraz temat. Np. pochodzę z fińskiego pochodzenia, mieszkałem tu 14 lat i tak dalej, ale powiedziano mi prosto w oczy, że obcokrajowcy nie będą mogli brać udziału w tutejszych zawodach o tytuł mistrza Finlandii. Nawet jeśli cudzoziemiec miał dostać fiński paszport. Z takim nastawieniem nie sądzę, żeby to się stało. Poza tym nie byłoby wystarczającej pomocy finansowej, aby to się stało. SUP będzie tam dla Finna przed surfowaniem. Oceniając scenę surfingową, cóż, jest niewinna, a jednocześnie nie, ponieważ istnieją dwa różne poziomy, ludzie, którzy ją „prowadzą” i reszta ludzi, jest z jednej strony niewinna, a z drugiej skorumpowana, egoistyczny klub dzieciaków, który boi się wpływów z zewnątrz, chyba że te wpływy podadzą rękę chłopcom z piaskownicy. To jest głupie. Uwielbiam, gdy ktoś w to wkracza i się cieszy. Inni… cóż… w końcu piaskownice się brudzą. Wydaje się, że ci, którzy robią to od jakiegoś czasu, są zbyt wrażliwi na osoby z zewnątrz. Przynajmniej część z nich. Na przykład niektórzy faceci zdecydowali, że jestem okropny tylko dlatego, że nie pozwalałem im zobaczyć mojego warsztatu, kiedy byli w sklepie, którym kiedyś zarządzałem. Wzięli to do siebie, zamiast zobaczyć, że być może jestem w pracy i mam klientów, że nie mogłem po prostu zamknąć drzwi i zejść na dół ….. Wiem, że gdyby to nie był krewny tych surferów, to by nie było spiny. Są zbyt wrażliwi.

Wyjeżdżasz do Stanów zimą, czy wybierasz kalsarikännit w te długie, ciemne wieczory? A może surfujesz po oblodzonym Bałtyku?

Surfuję przez cały rok. Zimno mi nie przeszkadza. Mam świetne kombinezony, które sprzedaję, Hotline z Santa Cruz, najlepszy kombinezon, o jakim nigdy nie słyszałeś … więc jestem wyluzowany w wodzie. SUPeruję, surfuję i robię wszystko, co dyktują warunki. Najzimniej surfowałem na wodzie o 0 i powietrzu -12, a na SUP-ie najzimniej -23. To prawda, że ​​tego dnia wiosłowałem tylko kilka kilometrów.

Ile razy próbowałeś popełnić samobójstwo? Słyszałem, że to prawie twój sport narodowy? O co w tym chodzi?

Tylko kilka. Przypuszczam, że Finowie nie lubią prosić o pomoc, więc robią to sami.

Czy w fińskich barach grają wyłącznie muzykę metalową?

Nie. Ale niestety za dużo.

Twój ulubiony fiński zespół black metalowy?

Juice Leskinen

Chcę usłyszeć Twoją opinię na temat chińskich deskach. Obecnie coraz więcej dużych marek kształtuje deski maszynowo.

Niewolniczo wypracowane deski. To nie tylko Chiny. Jest też w różnych krajach. To nie jest dobre. Ale w takim razie ci, którzy dopiero zaczynają uprawiać ten sport i tak dalej, pochodząc z miejsca takiego jak tutaj w Finlandii, gdzie nie ma prawdziwej kultury surfingu i coś takiego się dzieje, skąd oni o tym wiedzą? Czy kupiliby je, gdyby wiedzieli?

Na jakim modelu deski surfingowej jeździsz najczęściej?

Tutaj są to głównie większe deski. Nie chcę, żeby tyłeczek poruszał się w tali. Wolałbym płynąć i jechać prosto, niż skakać, próbować zrobić jedną sekcję na jedną turę. Ścigałem się w miejscach takich jak Malibu z zaledwie trzema innymi facetami, tutaj takie zwroty po prostu nie pasują. Często jeżdżę na czymś w zakresie 7’2-7’6, co pozwala na łatwe wiosłowanie, ale nadal mogę robić pełne cięcia railami od fina do fina i skręcał w szczyt fali. Uwielbiam zacinać krawędź fali.

Wow. Było super. Dzięki i dobra robota. Następnym razem pogadamy o Fat Lizard Brewing Co.

Dzięki 🙂

How would you rate the Finnish surfing scene, will there be an Olympic team in Tokyo?

Shit…. really? Well, not the way the guys in the sandbox are running the show now. For example I’m from Finnish heritage, had lived here 14 years and all of that, but I was told to my face that foreigners will not be allow to compete in the local contest here for title of Finnish champ. Even if a foreigner was to get a Finnish passport. With that attitude I don’t think it will happen. Besides there wouldn’t be enough financial help to make it happen. SUP will be there for Finn’s before surfing. Rating the surfing scene, well, it’s innocent and at the same time it’s not since there are like two different levels, the guys who „run it” and the rest of the people, it’s on one hand innocent and the other hand a corrupt, egotistical, sandbox club that are afraid of outside influences unless those influences give a hand out to the sandbox boys. It’s stupid. I love the one’s getting into and have the stoke. The others…. well… eventually sandboxes get dirty. Those who have been doing it for awhile here are way too sensitive about outsiders it seems. At least some of them. For example some guys decided I was horrible just because I wouldn’t let them see my shaping area when they were at the shop I used to manage. They took that personally instead of seeing that maybe I was at work and had customers to tend to that I couldn’t just close the doors and go downstairs….. I know that if it wasn’t surfer relater then it wouldn’t be an issue. But it became one. They’re too sensitive. 

Do you go to the States in the winter or do you choose kalsarikännit in those long, dark evenings? Or maybe you are surfing on the icy Baltic sea?

I surf all year around. The cold doesn’t bother me. I’ve got great wetsuits that I sell, Hotline from Santa Cruz, the best suit you’ve never heard of…. so I keep busy in the water. I SUP, surf and do whatever the conditions dictate. Coldest I’ve surfed was water at 0 and air -12 and SUP coldest was -23. Granted it was only a few km paddle that day.

How many times did you try to commit suicide? I’ve heard it’s almost your national sport? What’s that about?

Only a couple. I suppose Finns don’t like to ask for help so it’s something they do alone.

Do they only play metal music in Finnish bars?

Nope. But sadly too many.

Your favourite Finnish Black Metal Band? 

Juice Leskinen

I wanna hear your opinion on Chinese boards. Nowadays more and more big brands shape boards with machines there.  

Slave labor boards. It’s not just China. It’s in different countries as well. It’s not good. But then those who are just getting into the sport and stuff, coming from a place like here in Finland where there is no real surf culture and stuff happening, how do they know about these? Would they buy them if they did know?

What kind of surfboard model do you find yourself riding the most?

Here it’s mostly bigger boards. I don’t want to be butt wiggling in waist high slop. I’d rather flow and go straight than hop hop hop to try to make one section for one turn. I’ve competed at places like Malibu with just 3 other guys out, turns here just don’t compare. I’m riding more often than not something in the 7’2-7’6 rangethat allows for ease of paddling but can still do full rail cutbacks in the pocket and hit the lip. Love hitting the lip.

Wow. Was awesome. Thx, good job. Next time we will talk about Fat Lizard Brewing Co.

Thx. 🙂

,