Leash, smycz, leg rope, a może kook cord. Sznurek poliuretanowy, ciut elastyczny, wymyślony w 1971 roku przez Pata O’Neilla syna wynalazcy neoprenu Jack O’Neilla. Pat oferował swój pomysł innym surferom podczas Międzynarodowych Zawodów Surfingowych w Malibu w 1971 roku, nikt jednak się tym wynalazkiem nie zainteresował, a sam Pat, dzięki niego został w tych samych zawodach zdyskwalifikowany. Podobno trochę wcześniej, na początku 1970 roku na ten sam pomysł wpadł Nowozelandczyk Peter Wright lecz nie opatentował swojego wynalazku.
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się jak stary wyga Jack O’Neill stracił lewe oko, to właściwie przez wynalazek syna. Zbyt rozciągliwa leash w swojej pierwotnej wersji łączyła nadgarstek z uchwytem na nosie deski i powodowała, że deska wracała jak bumerang do surfera czasem pozbawiając go na przykład oka.
Wracając do samego wynalazku, przez prawie dekadę wyśmiewany, obecnie jeden z ważniejszych elementów wyposażenia surfera. Po co właściwie jest, w skrócie, żeby nie popierdalać za każdym razem po deskę na plażę, czy w skały.
Marka FCS, jeden z liderów sprzętu surfingowego niedawno wypuściła swój nowy wytwór o tajemniczej, marketingowej nazwie Freedom Helix Leash. Po przygodach z leashami Freedom od tego samego producenta, które się niestety często zrywają dając wolność desce jak nazwa wskazuje trochę nieufnie podszedłem do nowego leasha. Ale po kolei.
Jak zapewnia producent sam leash mimo, że jest grubszy (ma 6,5 mm średnicy) jest lżejszy od poprzednika, szybszy i zieleńszy. Mój jest szar. O co więc chodzi? Poliuretan został zastąpiony ecoblend, czyli bio żywicą użytą przy produkcji otuliny kabla. W niej zatopiony jest tajemniczy Helix czyli jakaś tam linka rozciągliwa o kształcie sprężynki, jej obecność nawet czuć pod palcami na powierzchni otuliny smyczy, to powoduje, że woda lepiej rozchodzi się po samym kablu co zmniejsza opór leasha i ma wpływać na szybkość. Sam Helix przejmuje siły naciągnięć smyczy więc czujemy mniejsze pociągnięcia na kostce. Metalowe skrętki zastąpiono tytanowymi co zmniejsza wagę i zwiększa odporność na korozję. Pasek mocowany do deski został wypłaszczony, wzmocniony i zmiękczony, żeby przy uderzeniach nie niszczył krawędzi deski. Mankiet, który montujemy na nodze jest cieńszy, z lekkiego, miękkiego, bardzo wygodnego neoprenu i od wewnętrznej strony ozdobiony silikonową fakturką, żeby lepiej trzymał się nad kostką i nie ślizgał się dookoła niej, co akurat fajnie zdaje egzamin. Rzep nie duży ale trzyma solidnie. Zmieniono także pull-tab, jest odlewem dostosowanym pod szybkie i łatwe odpięcie smyczy w razie potrzeby, jak zahaczy się ona o skałę, rafę bądź paliki (śmiech). Są głosy sprzeciwu, że jest to zmiana zbędna, bo samo oczko uchwytu jest za ciasne ale dla mnie jest odpowiednio duże i daję za to dużego plusa.
Czego mi brakuje w tej leashy to miejsca na kluczyk w mankiecie (tak wiem, marudzę ale to ja piszę recenzję i lubię go chować właśnie w tym miejscu koniec, kropka) i trochę jakiejś konkretnej ekologii, może elementów przetwarzanych ze starych, rozjebanych leashy freedom (śmiech), a nie tylko ładnych haseł marketingowych.
Podsumowując, bardzo fajna smycz, solidna, nie plącze się bo skrętka przy mankiecie jest dość długa i trzyma kabel daleko od stopy. Bardzo solidna i wytrzymała w przeciwieństwie do leashy FCS Freedom. Trochę zabija zajawkę cena, za te technologiczne rozkminki, tytan i biożywicę trzeba zapłacić 30% więcej niż za zwykłą, równie wytrzymałą smycz innych producentów.
Można ją kupić tutaj: FCS Freedom Helix
Leash, leg rope or maybe a kook cord. Polyurethane cord, a bit flexible, invented in 1971 by Pat O’Neill, son of the inventor of neoprene, Jack O’Neill. Pat offered his idea to other surfers during the International Surfing Competition in Malibu in 1971, but no one was interested in this invention, and Pat himself was disqualified in the same competition. Apparently, a little earlier, at the beginning of 1970, the New Zealand surfer Peter Wright had the same idea, but he did not patent his invention.
If you’ve ever wondered how old Jack O’Neill lost his left eye, it’s actually because of his son’s invention. In its original version, a leash was a bit too stretchy and connected the wrist with the mount on the nose of the surfboard and caused the board to return like a boomerang to the surfer, sometimes depriving him of an eye, for example.
Coming back to the invention itself, ridiculed for almost a decade by trueschool surfers, now one of the most important elements of a surfer’s equipment. What is it for? Simple, so that you do not go to the beach or the rocks for the surfboard every time.
The FCS brand, one of the leaders of surfing equipment, has recently released its new product with the mysterious marketing name Freedom Helix Leash. After my adventures with Freedom leashes from the same factory, which unfortunately breaks too often, giving the board freedom, as the name suggests, I approached the new leash a bit suspiciously. First things first.
As the brand marketing assures, the leash itself, even though it is thicker (6.5 mm in diameter), is lighter than its predecessor, faster and greener. Mine is gray. So what is this all about? Polyurethane has been replaced with ecoblend, i.e. a bio resin used in the production of the cord. The mysterious Helix is embedded in it, i.e. some spring-shaped stretchable line, its presence can even be felt under the fingers on the surface of the cord, which makes the water spread better over the cord itself, which reduces the resistance of the leash and is supposed to affect the speed. The Helix takes over the leash tightness, so we feel less strokes on the ankle. The stainless steel swivel pairs have been replaced with titanium which reduces weight and increases corrosion resistance. The Rail Saver attached to the board has been flattened, reinforced and softened so that it does not damage the edge of the board during impacts. The cuff that we mount on the leg is thinner, made of light, soft, very comfortable neoprene and decorated with a silicone texture on the inside, so that it fits better above the ankle and does not slide around it, which is nice. Velcro is not big but it holds firmly. The pull-tab has also been changed, it is a cast adapted to the quick and easy unfastening of the leash if necessary, when it catches on a rock, reef or wooden poles (laughs). There are voices that this is a redundant change, because the eye of the grip itself is too tight, but for me it is sufficiently large and I give it a big plus.
What I miss in this leash is a place for a carkey in the cuff (yes, I know, I whine, but I am writing a review and I like to hide it in this place) and some real ecological/sustainable ideas, maybe elements processed/reused from old, fucked up Freedom Leashes (laughs), and not just pretty marketing slogans.
So, to summarise… a very nice leash, solid, does not get tangled because the swivel at the cuff is quite long and keeps the cord far from the foot. Very solid and durable compared to the FCS Freedom leash. The price kills the teaser a bit, you have to pay 30% more for these technological ideas, titanium and bio-resin than for a regular, equally durable leg rope from other manufacturers.
Buy it here: FCS Freedom Helix